środa, 15 sierpnia 2012

Książki na brzydką pogodę


Pisałam już kiedyś o tym, że rzadko czytam książki więcej niż raz – szkoda mi na to czasu, wolę zagłębiać się w nowe historie. Od czasu do czasu jednak, zwłaszcza kiedy na zewnątrz nieprzerwanie pada deszcz i wieje wiatr, mam ochotę sięgnąć po książkę, którą już znam i przy której dobrze się bawiłam. W ostatnich dniach przeczytałam więc ponownie trzy książki, do których, znając życie i polską pogodę, pewnie jeszcze wrócę. 
 Zaczęłam od absolutnej klasyki w literaturze dziecięcej, czyli od „Braci Lwie Serce”. Nie umiem sobie wyobrazić swojego dzieciństwa bez tej książki, jako dziecko wracałam do niej regularnie. „Bracia Lwie Serce” to baśniowa opowieść autorstwa Astrid Lindgren, w której poznajemy losy dwóch chłopców: Jonatana i Karola (zwanego Sucharkiem) Lew. Chłopcy są braćmi, którzy umierają w młodym wieku, po śmierci zaś trafiają do Nangijali i zamieszkują razem w Dolinie Wiśni. Wydawać by się mogło, że w tak wspaniałym miejscu, w którym trwają jeszcze czasy ognisk i bajek, nic złego nie może się nikomu przytrafić, ale zło, jak wiemy, można znaleźć wszędzie, w Nangijali również. Karol i Jonatan, razem z innymi bohaterami książki będą musieli zmierzyć się z okrutnym Tengilem, który sprawuje władzę w Dolinie Dzikich Róż i ostrzy sobie zęby także na Dolinę Wiśni.
 „Bracia Lwie Serce” to jedna z niewielu książek dla dzieci, w których mówi się o śmierci, lęku przed umieraniem i samotności. Jonatan, który ratując chorego brata z pożaru, umiera jako pierwszy, mówi Karolowi, że kiedyś spotkają się Nangijali, więc nie musi się martwić. Dla Karola, który zdaje sobie sprawę z tego, że nigdy nie wyzdrowieje i za niedługo umrze, ciężko jest uwierzyć w cudowną Nangijalę, cierpi również po tracie brata, który bardzo wiele dla niego znaczył. Kiedy Karol umiera i przenosi się do Nangijali, okazuje się, że zniknęły jego problemy ze zdrowiem, ale niepewność i strach przed wieloma rzeczami pozostały. Karol musi więc walczyć nie tylko z Tengilem i jego sługusami, ale również z samym sobą. „Bracia Lwie Serce” to bardzo mądra i piękna opowieść i jak dla mnie kwintesencja dobrej książki dla dzieci. Napisana nieskomplikowanym, ale urzekającym językiem, z prostotą opowiada o trudnych sprawach i przenosi czytelników do absolutnie cudownego miejsca, którego piękna nie był w stanie zniszczyć nawet Tengil i siejąca grozę Katla.
 Kiedy skończyłam czytać „Braci Lwie Serce” (a czyta się tę opowieść niezwykle szybko), sięgnęłam po „Pokój z widokiem” Forstera. W przeciwieństwie do „Powrotu do Howards End”, „Pokój z widokiem” wydaje mi się być o wiele bardziej pogodny i zabawny, czyta się go znakomicie. To opowieść o młodej Lucy Honeychurch, którą poznajemy we Florencji. Lucy razem z niezbyt lubianą przez siebie kuzynką Charlotte, przebywa we Włoszech, gdzie poznaje George’a Emersona i jego ojca. George to jeszcze młodzieniec o nieco melancholijnej naturze, ale w gruncie rzeczy, tak jak jego ojciec, szczery, uczciwy i prostolinijny. Różni się od osób, z którymi Lucy styka się na co dzień, od Charlotte, plotkary przesadnie dbającej o pozory i konwenanse, czy od Eleonory Lavish, kiepskiej pisarki, która zazwyczaj pogardliwie wypowiada się o innych, przekonana o swojej wspaniałości i wiedzy. We Florencji między Lucy i Georgem rodzi się nieśmiałe uczucie, z którego on zdaje sobie sprawę doskonale, ona nie. Lucy wraca do Anglii i zaręcza się z Cecilem Vyse, człowiekiem absolutnie irytującym. Cecil lubi stawiać na swoim, bezustannie wypowiada krytyczne opinie pod adresem wszystkich i wszystkiego, jest zadufany w sobie, drętwy i generalnie nikt za nim nie przepada. Oczywiście jego maniery nie budzą wątpliwości, Cecil potrafi być też miły, jeśli mu się chce, ale chce mu się naprawdę rzadko. Lucy wiedzie więc całkiem spokojny żywot narzeczonej, do czasu, kiedy w sąsiedztwie pan Emerson i jego syn wynajmują dom. Lucy będzie więc musiała odpowiedzieć sobie samej na pytanie, czego tak naprawdę chce od życia: czy małżeństwa z nudnym Cecilem, który traktują ją trochę jak ładny mebel, którym można się pochwalić przed znajomymi, czy też przyszłości z Georgem, przy którym wszystko zaczyna przypominać grę Lucy na fortepianie – jest porywające, piękne i prawdziwe.
 Oczywiście zakończenie książki łatwo przewidzieć, ale mimo to, opowieść Forstera nie nudzi ani przez chwilę. To historia napisana w naprawdę świetny sposób, z gamą ciekawych postaci, zwrotów akcji i zabawnych akcentów. Czyta się ją błyskawicznie, marząc o pobycie we Florencji, włoskim malarstwie, angielskich posiadłościach i spokojnym, wiejskim życiu wypełnionym grą na fortepianie, wizytami sąsiedzkimi i herbatą.
 Na sam koniec zostawiłam sobie książkę Neila Gagmana „Gwiezdny pył”. To naprawdę wciągając baśń, który bezlitośnie wsysa czytelnika już od pierwszej strony. Bohaterem opowieści jest młody, jeszcze nieco głupi Tristan Thorn, mieszkający w angielskiej wiosce Mur. Mur sąsiaduje z tajemniczą i raczej niebezpieczną Krainą Czarów, do której Tristan udaje się w poszukiwaniu spadającej gwiazdy. Któregoś bowiem wieczoru dziewczyna, w której Tristan się kocha, obiecuje mu, że zrobi dla niego wszystko, jeśli chłopak przyniesie jej gwiazdę z nieba. Tristan dostrzega na niebie spadającą gwiazdę i bez namysłu rusza na jej poszukiwanie. Z pomocą dość sympatycznego jegomościa udaje mu się dotrzeć do gwiazdy, która okazuje się być całkiem ładną blondynką ze złamaną nogą (upadek z nieba na ziemię, jakby nie patrzeć, niesie ze sobą pewne ryzyko). Tristan dokłada wszelkich wysiłków, żeby doprowadzić dziewczynę do Muru, ale szybko okazuje się, że nie tylko on jest zainteresowany gwiazdą. Ich tropem podążają bowiem trzej żyjący synowie władcy Cytadeli Burz (gwiazda ma bowiem coś, co rozstrzygnie o sukcesji tronu) i jedna z trzech Lilim, władczyń czarownic, które stare i niedołężne, potrzebują serca gwiazdy, żeby odzyskać utraconą młodość. Tristan i gwiazda przebędą długą drogą, w czasie której spotkają mnóstwo interesujących postaci i przeżyją sporo niebezpieczeństw, a także dowiedzą się wielu rzeczy na temat przeszłości Tristana.
 "Gwiezdny pył" czaruje od pierwszej strony swoim niesamowitym klimatem. Kraina Czarów i jej mieszkańcy nie są sztampowi i nie nudzą, cała historia została opowiedziana w sposób niezwykle barwny i ciekawy, pod koniec wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować, a my możemy tylko żałować, że "Gwiezdny pył" nie jest dłuższy. 

 Na sam koniec polecam też filmowe adaptacje "Gwiezdnego pyłu" z 2007 roku i "Pokoju z widokiem" z 1985 roku. Zwłaszcza ten drugi film warto obejrzeć, dla Judi Dench, Maggie Smith, Heleny Bonham Carter i absolutnie cudownego Daniela Day Lewisa w roli Cecila.

Judyta