poniedziałek, 27 lutego 2012

Przepiórki w płatkach róży



 Od czasu do czasu, kiedy jestem zmęczona i nie przyswajam bardziej skomplikowanych treści, mam ochotę poczytać coś, co jest łatwe i przyjemne w odbiorze, a do tego niezbyt długie i dzięki temu nadaje się na jedno popołudnie bądź wieczór. Kiedy ostatnio trafiłam na „Przepiórki w płatkach róży” Laury Esquivel, meksykańskiej powieściopisarki, pomyślałam, że właśnie czegoś takiego mi potrzeba.
 Esquivel przenosi czytelników do świata pewnej meksykańskiej rodziny, składającej się ze srogiej matki i jej trzech córek. Kiedy najmłodszą z nich, Titę, prosi o rękę Pedro, okazuje się, że Tita nie może wyjść za mąż, ponieważ – jako najmłodsza spośród sióstr – musi opiekować się swoją matką aż do śmierci. Wówczas Pedro decyduje się na małżeństwo z Rosaurą, starszą o dwa lata siostrą Tity, tylko po to, żeby być jak najbliżej swojej ukochanej.
 Od tej pory obserwujemy życie Tity, dla której najważniejszą rzeczą na świecie, oprócz miłości do Pedro, jest gotowanie. Potrawy wychodzące spod ręki Tity są niezwykle smaczne, a do tego mają magiczne właściwości. Tort chabela podany na weselu Pedro i Rosaury doprowadza wszystkich gości do płaczu, ponieważ Tita, przygotowując go, uroniła do masy kilka łez. Z kolei mole z indyka z migdałami i ziarnem wywołują w każdym euforię i radość, bo i Tita była niezwykle szczęśliwa w chwili, w której je przyrządzała.
 Nie będę ukrywać, że od historii miłości Tity i Pedra bardziej zafascynowana byłam jedzeniem opisanym w książce. Kuchnia odgrywa olbrzymią rolę w życiu bohaterów, zwłaszcza zaś Tity, która dzięki gotowaniu może wyrażać swoje uczucia. Na wzmiankę o tamales, domowych sposobach wyrabiania czekolady czy choćby tytułowych przepiórkach, od razu robiłam się głodna.
 Losy Tity i Pedra nie poruszyły mnie jakoś szczególnie (o ile w ogóle mnie poruszyły), ale najzwyczajniej w świecie nie jestem fanką opowieści o wielkiej miłości. Trzeba jednak przyznać autorce, że książka napisana jest naprawdę nieźle i czyta się ją przyjemnie i szybko. Nie jest to historia nadmiernie ckliwa, ma za to w sobie specyficzny urok i czar właściwy dla powieści spod znaku realizmu magicznego. „Przepiórki w płatkach róży” nie są wielką literaturą, to raczej czytadło na poprawienie nastroju, ale za to bardzo apetyczne i wciągające. 

Judyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz