Od czasu do czasu, kiedy jestem zmęczona i nie
przyswajam bardziej skomplikowanych treści, mam ochotę poczytać coś, co jest
łatwe i przyjemne w odbiorze, a do tego niezbyt długie i dzięki temu nadaje się
na jedno popołudnie bądź wieczór. Kiedy ostatnio trafiłam na „Przepiórki w
płatkach róży” Laury Esquivel, meksykańskiej powieściopisarki, pomyślałam, że
właśnie czegoś takiego mi potrzeba.
Esquivel przenosi czytelników do świata pewnej
meksykańskiej rodziny, składającej się ze srogiej matki i jej trzech córek.
Kiedy najmłodszą z nich, Titę, prosi o rękę Pedro, okazuje się, że Tita nie
może wyjść za mąż, ponieważ – jako najmłodsza spośród sióstr – musi opiekować
się swoją matką aż do śmierci. Wówczas Pedro decyduje się na małżeństwo z
Rosaurą, starszą o dwa lata siostrą Tity, tylko po to, żeby być jak najbliżej
swojej ukochanej.
Od tej pory obserwujemy życie Tity, dla której
najważniejszą rzeczą na świecie, oprócz miłości do Pedro, jest gotowanie.
Potrawy wychodzące spod ręki Tity są niezwykle smaczne, a do tego mają magiczne
właściwości. Tort chabela podany na
weselu Pedro i Rosaury doprowadza wszystkich gości do płaczu, ponieważ Tita,
przygotowując go, uroniła do masy kilka łez. Z kolei mole z indyka z migdałami
i ziarnem wywołują w każdym euforię i radość, bo i Tita była niezwykle
szczęśliwa w chwili, w której je przyrządzała.
Nie będę ukrywać, że od historii miłości Tity
i Pedra bardziej zafascynowana byłam jedzeniem opisanym w książce. Kuchnia
odgrywa olbrzymią rolę w życiu bohaterów, zwłaszcza zaś Tity, która dzięki
gotowaniu może wyrażać swoje uczucia. Na wzmiankę o tamales, domowych sposobach
wyrabiania czekolady czy choćby tytułowych przepiórkach, od razu robiłam się
głodna.
Losy Tity i Pedra nie poruszyły mnie jakoś
szczególnie (o ile w ogóle mnie poruszyły), ale najzwyczajniej w świecie nie
jestem fanką opowieści o wielkiej miłości. Trzeba jednak przyznać autorce, że
książka napisana jest naprawdę nieźle i czyta się ją przyjemnie i szybko. Nie
jest to historia nadmiernie ckliwa, ma za to w sobie specyficzny urok i czar
właściwy dla powieści spod znaku realizmu magicznego. „Przepiórki w płatkach
róży” nie są wielką literaturą, to raczej czytadło na poprawienie nastroju, ale
za to bardzo apetyczne i wciągające.
Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz