Zanim zaczęłam czytać „Vertical” Rafała
Kosika, napotkałam wiele, bardzo pozytywnych opinii na temat tej książki i
nastawiłam się do lektury co najmniej entuzjastycznie. I rzeczywiście, pierwsze
rozdziały połknęłam z szybkością światła, nie mogąc się doczekać kolejnych
wydarzeń. W miarę dalszego czytania przewartościowałam co prawda moje hurraoptymistyczne
podejście do tej książki, ale przyznać muszę, że „Vertical” to naprawdę niezła
powieść i podobała mi się – mimo, że nie jestem zbyt zagorzałą fanką gatunku
science-fiction.
Judyta
W świecie wykreowanym przez Kosika, tytułowym
Verticalu, ludzie żyją w stalowych miastach, które wspinają się po linach ku
bliżej nieokreślonemu Celowi. Nikt nie wie, czym jest Cel, kto skonstruował
miasta, skąd wzięły się liny. Nikt też nie zadaje sobie takich pytań, bo
mieszkańcy podniebnych miast odkąd pamiętają, żyją właśnie w taki sposób. Kiedy
napotykają inne miasta, dokonują wymiany potrzebnych rzeczy (różne miasta
specjalizują się w wytwarzaniu różnych towarów), cierpliwie naprawiają i
konserwują mechanizmy miast, uprawiają rośliny, obserwują niebo… I w zasadzie
większość z nich nie zastanawia się nad tym, czy dotarcie do Celu w ogóle jest
możliwe. Jednakże głównemu bohaterowi, młodemu chłopakowi imieniem Murk,
podniebna rzeczywistość, w której żyje, niespecjalnie się podoba. Murk jest
bystry i lubi zadawać kłopotliwe pytania. Najbardziej interesuje go nie tyle
tajemniczy Cel, ku któremu zdążają miasta, ale – jak nazywa to Murk – Antycel,
czyli to, co znajduje się na samym dole. Murk zdaje sobie sprawę z tego, że
ktoś musiał skonstruować liny i wysłać miasta w długą, podniebną podróż. Kiedy
więc nadarza się okazja Murk i jego towarzyszka, czarnowłosa Hersis, nie wahają
się zbyt długo i powodują zmianę biegu miasta – zaczynają kierować się w dół na
spotkanie Antycelu i tajemniczych Konstruktorów.
Kolejnym bohaterem „Verticalu” jest Johnatan,
mieszkaniec Herlanu, płaskowyżu pociętego pnącymi się w niebo linami. Ludzie z
Herlanu, chociaż żyją w zupełnie innych warunkach, tak na dobrą sprawę nie
różnią się bardzo od mieszkańców podniebnych miast. Tak jak oni nie zadają
pytań i na wiarę przyjmują rzeczywistość, jaka ich otacza. Johnatan jednak,
podobnie jak Murk, przygląda się wszystkiemu dokładnie i stara się wysnuć własne
wnioski.
Fabuła „Verticalu” jest lekko skomplikowana i
dopiero ostatnie strony przynoszą „odpowiedź” - bo tak naprawdę Kosik nie
podaje czytelnikowi gotowego rozwiązania wszystkich problemów. Do samej fabuły
trudno mieć większe zastrzeżenia – jest wciągająca i nie pozwala się nudzić. W
„Verticalu” dość dużo jest też filozoficznych rozważań na tematy, powiedzmy,
podstawowe: dokąd zmierzamy, skąd się wywodzimy, czy oprócz tego, co nas
otacza, nie ma już nic więcej… Autorowi udało się jednak całkiem zgrabnie
wpasować je w całą opowieść. Mnie osobiście nużyły nieco zawiłe i dość liczne
opisy wszelakich mechanizmów, ale to akurat zazwyczaj mało mnie fascynuje, może
dlatego, że zwykle takie opisy są trochę sztampowe i przeczytałam ich już na
tyle dużo, że zlały mi się w jedną całość. Oprócz tego jednak, trudno mieć do
książki Kosika poważniejsze zastrzeżenia. „Vertical” napisany jest niezłym
stylem, surowym, precyzyjnym, chłodnym – sposób pisania Kosika jeszcze bardziej
podkreśla nienaturalność świata, w jakim przyszło żyć bohaterom. Niemniej w
moim odczuciu największą zaletą tej książki jest fabuła, która na długo
pozostaje w pamięci i czyni „Vertical” naprawdę oryginalną powieścią.
Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz